[Rodzicielski alfabet] B jak BEZRADNOŚĆ

Rodzicielski alfabet 

Zapraszam na nowy cykl – mój rodzicielski alfabet. Chcę się dzielić z Wami na blogu tym, co dla mnie aktualne a wakacje mnie wspierają twórczo. Dlatego powstaje seria krótkich postów, w których będę przybliżać, co dla mnie znaczą, bliskie mi w rodzicielstwie: postawy, narzędzia, sposoby wchodzenia w relację i bycia z dzieckiem. Nie będę ich opisywać w detalach i kompleksowo, ale krótko i osobiście, pisać jaka treść stoi dla mnie za tymi słowami.

B jak bezradność

W rodzicielstwie jest miejsce także na bezradność. To, że jej doświadczamy nie świadczy źle ani o nas, ani o naszym rodzicielstwie. Świadczy jedynie o naszej skończoności. O tym, że mamy ograniczenia, że nie na wszystko mamy wpływ.

Czasem do poczucia bezradności prowadzi nas świadomość, że nie mamy kontroli nad zachowaniem innych ludzi, w tym naszych dzieci. Czasem to, że nie możemy uchronić ich przed przeżywaniem trudności, przed zmartwieniami, dyskomfortem, stresem, problemami, albo decyzjami, które im nie służą.

Czasem droga do bezradności wiedzie przez próbowanie kolejno wszystkich dostępnych sobie strategii. Bezradność spotyka nas, gdy orientujemy się, że żadna z nich nie pomaga, nie przybliża nas do celu.

Gdy odczuwamy bezradność, możemy:

– okazać sobie łagodność
– poszukać empatii i wsparcia
– sprawdzić, kto może wesprzeć nas w znalezieniu rozwiązania
– sprawdzić, czy możemy zmienić cel na taki, który jest osiągalny
– uznać swoją skończoność, zawierzyć Bogu


Rodzicielski alfabet: