Jako rodzice najczęściej nie mamy wpływu na to, czy dziecko dostanie uwagę, czy nie. Mamy natomiast wpływ na to, co z takim komunikatem zrobimy.
Kiedy rok temu przygotowałam tę grafikę, poniosła się w świat tysiącem udostępnień. Dziś chciałabym nie zatrzymywać się na samym haśle, które było skierowane przede wszystkim do nauczycieli, ale dołączyć do niego kilka akapitów mojej refleksji na temat uwag i reagowania na szkolne uwagi przez rodziców.
Ty decydujesz, jak zareagujesz
Z kontaktów z rodzicami dzieci szkolnych wiem, że są oni często zagubieni w kwestii uwag i nie mają jasności, jakie oczekiwania ma wobec nich nauczyciel i jak oni sami chcieliby zareagować. Wielu działa wtedy impulsywnie, w reakcji na własny dyskomfort, związany z tym, że dziecko przynosi uwagę. Impulsywna reakcja, złość, krytyka, groźba kary lub ograniczenie przywilejów nie pomagają dzieciom lepiej się zachowywać. Nie pomagają też dostrzec perspektywy innych osób – w tym przypadku nauczyciela lub kolegów, czy koleżanek, którzy byli uczestnikami jakiejś trudnej sytuacji. Takie reakcje utwierdzają dziecko w poczuciu osamotnienia, niezrozumienia i sprawiają, że może ono jeszcze mocniej współpracować z rolą „tego nieposłusznego”, „agresywnego”, „przeszkadzającego”. Dzieci, na poziomie nieświadomym, zaczynają brać to, co słyszą o sobie oraz to, co widzą w naszych oczach jako prawdę o sobie. W efekcie, tego rodzaju etykiety działają jak samospełniająca się przepowiednia.
Twoja reakcja ma znaczenie
Pisząc ten tekst mam w głowie dzieci, które mówią: „Boję się wrócić dziś do domu”/”Tata mnie zabije”/”Koniec z chodzeniem na konie, dostałam kolejną uwagę”. Mam przed oczami dzieci, które potrzebują wsparcia, uwagi, kogoś kto im uwierzy i zainteresuje się tym, jak one przeżywają to, co je w szkole spotyka. Myślę o rodzicach, którzy przychodzą do gabinetu i mówią, że dostają gęsiej skórki, gdy wibruje im telefon, bo obawiają się, że to kolejna uwaga w Librusie albo przynoszą zeszyty pełne uwag i niepochlebnych opinii o ich dziecku, które kolekcjonowane nie mają żadnego pozytywnego wpływu na zachowanie dziecka, ale nierzadko mają wpływ niszczący na atmosferę w domu i relacje. Miewają, choć nie muszą mieć. Z drugiej strony, mam przed oczami dzieci, które czasem już od progu wymachują dzienniczkiem i mówią: “Wiesz, jaka się dziś zrobiła sytuacja?!”. Ich ramiona są rozluźnione, a oczy pełne zaufania, że będą mogły podzielić się tym, co było ich udziałem bez strachu przed krytyką i odrzuceniem.
Gdy dziecko dostanie uwagę rodzic może:
- powiedzieć: „Jak to czytam, to domyślam się, że miałeś dziś trudny dzień…”.
- bez słowa ją podpisać i schować z powrotem do plecaka, nie czyniąc dziecku wyrzutów.
- zapytać: „Jak się masz?” albo „Czy potrzebujesz mojego wsparcia?”
- zaproponować: „Chcesz mi opowiedzieć, co się wydarzyło?”
- nic nie robić w stosunku do dziecka, a potraktować dzienniczek uwag jako formę komunikacji z nauczycielem i zaproponować nauczycielowi spotkanie, by lepiej zrozumieć pojawiające się trudności
Najcenniejsze w całej reakcji wydaje mi się to, by nie być automatycznie po stronie tej krótkiej narracji z dzienniczka. By sprawdzić, jaka jest perspektywa dziecka. By go wysłuchać z ciekawością i empatią. Często uwaga wpisywana jest przez nauczycieli w dużych emocjach, w poczuciu frustracji i bezradności, co ma wpływ na dobór słów i formę. Warto sprawdzić, co stoi za słowem “arogancki” i za każdym innym słowem, zanim je zinterpretujemy.
Perspektywa nauczyciela
Jeśli chcemy rozmawiać z dzieckiem na temat perspektywy nauczyciela, dobrze najpierw dać mu przestrzeń na to, by zostało zobaczone ze swoją perspektywą. Często nikt go dotąd nie wysłuchał i zaciekawił się tym, co stało za jego zachowaniem. Możemy tę opowieść przyjąć bez oceniania, aktywnie słuchając i starając się zrozumieć: „Ah, i wtedy to się stało”, „Teraz trochę bardziej rozumiem”, „A jak się teraz czujesz?”. Wysłuchane dziecko często jest gotowe dostrzec perspektywę nauczyciela. Często samo mówi, że wolałoby się zachować inaczej, ale wtedy nie potrafiło, albo że nie czuje się z tym najlepiej. Wnosząc perspektywę drugiej strony można powiedzieć: „Wyobrażam sobie, że Pani musiało być z tym, trudno, skoro wpisała uwagę”, albo „Mmm, i Pani chciała, bym o tym wiedziała”.
Chciałabym napisać jeszcze o jednej sprawie. Będąc rodzicem, mamy znacznie większą możliwość wesprzeć swoje dziecko niż nauczyciela. Rodzic nie ma wpływu na to, by dziecko nie zrobiło kolejny raz na lekcji tego, co było treścią uwagi. Oczekiwanie od dziecka obietnicy, że więcej się tak nie zachowa, nie pomoże mu więcej się tak nie zachować. A skoro coś nie pomaga, to zwykle pomaga, gdy się to odpuści. Zaopiekowanie się sytuacją, wymaga prześledzenia krok po kroku tego, co stało się przed sytuacją, jaki ona miała przebieg i jak zaopiekowano ją później. To dialog, który warto podjąć ze szkołą. Jeśli uwag jest wiele, a nauczyciel nie inicjuje takiej rozmowy, dobrym pomysłem może być propozycja osobistego kontaktu. Choć wyobrażam sobie, że nie każda uwaga jest warta uruchamiania takich zasobów energii. Często w zupełności wystarczy nagryzmolić podpis i żyć dalej.
You must be logged in to post a comment.