Wrażliwe dzieci

Jest grupa dzieci, około 15-20 procent populacji, które można określić jako “wysoko wrażliwe”. Nie jest to grupa jednorodna. Pomiędzy wrażliwymi dziećmi występują duże różnice indywidualne. Dzieci wysoko wrażliwe, aby dobrze funkcjonować potrzebują dobrych, dostosowanych do ich potrzeb warunków. Oczywiście, wszyscy ludzie, by rozwijać się na miarę swoich możliwości także potrzebują optymalnych warunków, z tym że w przypadku wysoko wrażliwych, te widełki są szczególnie wąskie.

Na przykład: chętnie jedzą, gdy jedzenie jest im znane, odpowiednio przyrządzone, doprawione i podane. Gdy wokół nie ma zbyt wielu osób, gdy jedzenie nie jest podane w obcej kuchni lub na nieznanej zastawie. Rozpoznają zmianę zapachu, przyprawy, konsystencji, brak lub zamianę któregoś z produktów.

Elaine Aron, autorka książki „Wysoko wrażliwe dziecko” (Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne 2017), badaczka wrażliwości wyróżnia cztery aspekty wysokiej wrażliwości:
Głębokie przetwarzanie – osoby wysoko wrażliwe dostrzegają, zauważają więcej i głębiej analizują informacje. Ten proces nie musi zachodzić świadomie. Dzieje się to zarówno na poziomie umysłu, jak i ciała (są bardziej podatne na ból i działanie leków, skłonne do alergii, a ich układ odpornościowy jest bardziej reaktywny).
Łatwość ulegania przestymulowaniu – dzieciom wysoko wrażliwym przeszkadza to, czego niżej wrażliwe dzieci nawet nie zauważają: hałas, faktura, struktura, metki, przyprawy, zapach, zmarszczenie brwi, „nowość” sytuacji. Ponieważ takich dzieci jest znacznie mniej niż mniej wrażliwych, ich reakcje i sposoby radzenia sobie mogą wydawać się otoczeniu dziwne, przesadzone, nieadekwatne.
Bardzo poruszył mnie fragment, w którym autorka opisuje strategie stosowane przez wysoko wrażliwe dzieci, by radzić sobie z przestymulowaniem. Fragment ten wyjaśnia, nadaje sens różnym zachowaniom, czasem po prostu nietypowym, innym razem trudnym lub wręcz niepokojącym:

Wysoko wrażliwe dzieci mogą postanowić, że chcą się bawić same, przyglądać się spokojnie zza linii bocznych boiska, jeść tylko znane sobie potrawy, siedzieć w jednym pokoju, nie wychodzić z domu albo wyjść i przebywać tylko w jednym miejscu. Mogą nie chcieć się odzywać przez kilka minut, godzin, dni, a nawet miesięcy do dorosłych, obcych lub podczas lekcji. Albo mogą unikać typowych dziecięcych form aktywności, takich jak udział w letnim obozie, gra w piłkę, chodzenie na imprezy czy umawianie się na randki. Pewne wysoko wrażliwe dzieci wpadają w szał i wściekłość, aby uniknąć tego, co je irytuje lub przytłacza, albo w reakcji na rzeczy irytujące czy przytłaczające. Inne starają się nie być dla nikogo najmniejszym problemem, są więc posłuszne i mają nadzieję, że nikt ich nie zauważy ani nie będzie od nich niczego więcej oczekiwał. Jeszcze inne siedzą przyklejone do ekranu komputera albo cały dzień czytają, tworząc swój mały świat. 

Reaktywność emocjonalną połączoną z dużą empatią – oznacza to, że nie obce są mu silne reakcje emocjonalne. Charakterystyczna jest też wrażliwość na przeżycia i emocje innych ludzi, szczególnie na ich stres i cierpienie.
Wyczulenie na subtelne bodźce – to ta cecha sprawia, że dzieci są wrażliwe na każdą, nawet najmniejszą oznakę naruszenia ich integralności, na brak akceptacji, afront, zmianę tonu głosu. Ale także na nowy smak, na przyjemne i przykre zapachy, na zmiany, których my nawet nie dostrzegamy.

Przy czym, warto wiedzieć, że empatia, czy wyczulenie na napięcie w relacji z drugą osobą (np. z rodzicem) nie sprawia, że dziecko jest w stanie współpracować czy wspomóc kogoś. Często doświadcza bardzo silnie tego, co przeżywa druga osoba lub co dzieje się w relacji i w efekcie samo potrzebuje zostać zaopiekowane. Możemy więc odczuwać, że dziecko odbiera, czuje co się z nami dzieje a mimo wszystko nie podejmuje współpracy. Wynika to nie tyle z braku chęci, co raczej z braku możliwości.

Nie jesteśmy temu winni – wysoka wrażliwość nie jest konsekwencją wychowania
„Ona jest taka dlatego, że na za dużo jej pozwalasz”, „To przez Waszą nadopiekuńczość/ zbyt długie karmienie piersią/ współspanie”, „Nie możecie się tak trząść nad tym dzieckiem, bo nie poradzi sobie w życiu” – to komentarze, które słyszy wielu rodziców wysoko wrażliwych dzieci. Ich dzieci określane są jako: nieśmiałe, wstydliwe lub kapryśne. Rodzice zazwyczaj robią bardzo wiele, by wyjść naprzeciw ich potrzebom. Nie dlatego, że nie potrafią inaczej, że je rozpieszczają ani nie dlatego, że te dzieci nimi rządzą. Oni po prostu wiedzą, że bez uwzględniania potrzeb ich dzieciom będzie bardzo trudno, że łatwiej stanąć na głowie, by je uwzględnić niż ponosić konsekwencje nieuwzględnienia. Znają swoje dzieci i wiedzą, że to, co się z nimi dzieje jest prawdziwe. Dyskomfort nie jest udawany, nie jest kaprysem ani manipulacją, które przy odrobinie konsekwencji i stanowczości dałoby się przełamać.
Wysoka wrażliwość ma przede wszystkim podłoże genetyczne. Jeśli więc rodzi się dziecko wysoko wrażliwe, ono będzie tę wrażliwość niosło przez życie. Nie zmienimy tego ani dobrą ani złą opieką, treningiem, stanowczością, brakiem akceptacji. Wysoka wrażliwość nie jest czymś, na co mamy wpływ. To, co my, jako towarzyszący dorośli możemy zrobić, to wspierać dziecko i pokazywać mu sposoby na zarządzanie emocjami, samoregulację, na to by mogło lepiej siebie „obsługiwać”. Według mnie podstawą jest tu akceptacja. Akceptujący rodzic, daje dziecku sygnał: „Słyszę, jak Ci jest i ufam Ci. To się zdarza. Niektórzy tak właśnie mają. Można sobie z tym poradzić. Pomogę Ci sobie radzić”.

Mamy wiele do zrobienia
Chociaż na samą cechę wysokiej wrażliwości nie mamy wpływu, to jako rodzice czy nauczyciele wysoko wrażliwego dziecka mamy ogromnie dużo do zrobienia. Okazuje się, że wysoko wrażliwe dzieci, którym stworzono odpowiednio dobre warunki, mogą funkcjonować nawet lepiej niż te mniej wrażliwe. Badania Elaine Aron pokazują, że to głównie od wychowania zależy, czy ekspresja wrażliwości będzie źródłem korzyści, czy też lęku. Wrażliwość stanowi potencjał. Najważniejsze, by zaufać, że z wysoko wrażliwymi dziećmi ani z ich rodzicami nie jest nic “nie tak”. One po prostu mają swój specyficzny sposób postrzegania świata i analizowania tych spostrzeżeń. Za wysoką wrażliwością kryją się: empatia, refleksja, podejmowanie głębokiego namysłu, kontakt ze sobą, odwaga podążania za sobą, niestandardowy sposób myślenia, dostrzeganie detali i odczytywanie zależności między nimi. By ten potencjał mógł się realizować, potrzebne jest bezpieczne środowisko. Mniej wrażliwe dzieci skorzystają z dobrego środowiska, ale poradzą sobie też w tym mniej dostosowanym.

Kluczową rolę gra akceptacja, o której napisałam już wyżej. Przed rodzicami wysoko wrażliwych dzieci stoi też zadanie bycia ich rzecznikiem, wobec innych dorosłych, nauczycieli, cioć, wujków, dziadków, często także wobec specjalistów. Mam tu na myśli „podawanie dalej” zaufania odnośnie tego, że dziecko jasno sygnalizuje czego potrzebuje i co mu służy, dbanie o to, by było traktowane poważnie i brane pod uwagę, bycie „tłumaczem” pomiędzy dzieckiem a otoczeniem.

Wiem, że towarzyszenie wrażliwemu dziecku jest czasem jak rollercoaster, że bywa przytłaczające, wyczerpujące. Że chciałoby się łatwości, żeby drobne (z naszej perspektywy) rzeczy nie urastały do rangi problemów, dzień po dniu te same lub co dzień nowe. Pomaga mi świadomość, że ono nie przesadza, nie dramatyzuje, nie histeryzuje, nie manipuluje, nie lekceważy.
Ono dostrzega, czuje, przeżywa, doświadcza więcej, mocniej i głębiej.
A to, co ja z tym zrobię, naprawdę ma znaczenie.