Czego potrzebują dzieci po szkole?

Kiedy sięgam pamięcią do swojego dzieciństwa, wrzesień, kojarzy mi się z czystymi zeszytami, zapachem drewnianych kredek i miękkim, jesiennym słońcem. Wrzesień jest w szkole wyjątkowy. Czynią go takim naładowane baterie, wciąż jeszcze późne zachody słońca i radość, płynąca z wkraczania w kolejny etap. Listopad, to już wspomnienie krótkich dni, zmęczenia i obitego jabłka jedzonego gdzieś na korytarzu w przerwie między lekcjami.

Teraz prowadzę do szkoły swoje dziecko, dbam o czyste zeszyty i zapach kredek w jego piórniku, wiedząc że czeka je tam i entuzjazm, i radość, i przyjaźń, i stres, i zmęczenie. Dbam o to, by szkoła nie była całym życiem. By szkoła była szkołą, a dom był domem.

Początek roku szkolnego to dobry czas na refleksję nad tym, w jaki sposób zadbać o dziecko po szkole. Dziś będzie więc o tym, czego potrzebują dzieci po ostatnim dzwonku i co możemy zrobić, żeby się o nie zatroszczyć.

4 rzeczy, których dzieci potrzebują po szkole:

  1. Autonomii

Zajęcia szkolne to kilka godzin funkcjonowania w sztywnej strukturze. Trzeba zdążyć na czas, nierzadko wypełniać polecenia nauczyciela, postępować zgodnie z ustalonym z góry planem lekcji. Trzeba uwzględniać potrzeby innych dzieci i całej grupy, wychodzić naprzeciw oczekiwaniom dorosłych (lub ponosić konsekwencje niewychodzenia im naprzeciw).

Po szkole dzieci jak powietrza potrzebują autonomii. Mam na myśli możliwość decydowania o sobie, dokonywania wyborów, podążania za tym, co w danej chwili jest dla nich ważne. Oczywiście, najlepiej byłoby, żeby zakres tej autonomii także w szkole uległ poszerzeniu, ale na to mamy niewielki wpływ. Mamy natomiast wpływ na to, co dzieje się w naszym domu i w naszej relacji.

Trwogą napawają mnie takie pomysły, by czas po szkole jak najmocniej ustrukturalizować, by była przewidywalność, jasność i porządek, które zapewnią sprawny przebieg popołudnia lub wieczoru.

(źródło: http://heatherednest.com/after-school-routine-clock-diy-for-parents/)

W takiej organizacji brak miejsca na elastyczność, decydowanie o sobie, na to, by dziecko mogło uczyć się samodzielnie wypełniać sobie czas, tym, co dla niego ważne, na odpoczynek, wspólne aktywności, relacje sąsiedzkie lub z rodzeństwem, na nudę. Wygląda na to, że taka dowolność pozostawiona jest dziecku przez godzinę dziennie. To stanowczo za mało, by odreagować, zregenerować się i być gotowym na współpracę z dorosłymi kolejnego dnia (jeśli nie ma się to odbywać kosztem samego siebie).

  1. Odpoczynku

Brzmi, jak oczywistość, a jednak to napiszę: każde dziecko potrzebuje odpoczynku. Każdego dnia, nie tylko w weekend. W ciągu semestru, a nie tylko w przerwie świątecznej. Szeroka oferta atrakcyjnych zajęć dodatkowych, wraz z intencją rodziców i pedagogów, by jak najlepiej zadbać o dziecięcy rozwój, sprawiają, że bardzo duża część dzieci jest tydzień po tygodniu przebodźcowana, przemęczona, przytłoczona ilością ustrukturalizowanej edukacji. Ma to wpływ na ich samopoczucie, obniża poziom funkcjonowania podczas zajęć szkolnych, a nierzadko prowadzi także do pojawienia się symptomów psychosomatycznych (zaburzenia apetytu, bóle głowy, brzucha) i wzmożonego napięcia emocjonalnego.

Często same te zajęcia oraz sposób w jaki są organizowane, naprawdę są wartościowe i mogą mieć korzystny wpływ na rozwój osobowości dziecka, rozwijanie zainteresowań, umiejętności i pasji. Tylko dlaczego proponujemy je dzieciom dopiero jako drugi etat? Czemu gimnastyka, robotyka, bajkoterapia czy ciekawe, szycie, gotowanie, innowacyjne zajęcia twórcze nie zostaną włączone do podstawowej oferty edukacyjnej w szkołach? Przecież, szczególnie w pierwszych latach nauki, podstawa programowa może być realizowana właśnie podczas takich aktywności.

Nie zawsze „im więcej tym lepiej”. Potrzeba odpoczynku, potrzeba zabawy i kontaktu z bliskimi mają po szkole najwyższy priorytet. Jeśli więc chcemy oferować dzieciom zajęcia dodatkowe, to róbmy to z umiarem i uwzględnieniem preferencji i potrzeb dzieci.

  1. Kontaktu

Rodzice pytają czasem, co można zrobić, żeby dziecko bez protestu, samodzielnie odrobiło pracę domową albo wypełniło jakieś inne obowiązki, kiedy wraca po szkole do domu. Najlepiej bez ociągania, bo przecież trzeba zrobić to, co ma się do zrobienia, żeby mieć to z głowy (czytaj: „aby rodzic miał to z głowy” – znam tę motywację, mi też się uruchamia) / bo jest już tak późno, że nie ma czasu, żeby to odsuwać. Pytają też o to, dlaczego dzieci nie chcą robić tego samodzielnie. Mówią: „Chce, żebym nad nim siedziała, a to przecież jego zadanie domowe, nie moje”.

Jeśli dzieci chcą, by rodzic asystował im podczas wykonywania pracy domowej, którą byłyby w stanie rozwiązać samodzielnie, to zazwyczaj dlatego że poszukują kontaktu. Załóżmy, że plan jest taki: poranek w pośpiechu, szkoła, świetlica/zajęcia dodatkowe, powrót do domu po 17, odrabianie lekcji. Gdzie jest przestrzeń na to, by po prostu pobyć razem? Jeśli nie da się pobyć razem bez lekcji, to dzieci wezmą to w pakiecie z lekcjami. Warto też sprawdzić, czy dziecko odrabia lekcje dla siebie, motywowane swoim zamiarem, czy też dla rodzica. Jeśli robi to dla rodzica – wyjaśnia to, czemu chce, by rodzic także był w to zaangażowany.

Warto znaleźć czas na autentyczny kontakt. Na to by pobyć razem wokół tego, co dla nas ważne. Dzieci zapraszają do kontaktu w różny sposób: proponując zabawę, opowiadając, tuląc się, narzekając na nudę, albo… sprawiając trudności. Zaspokojenie potrzeby kontaktu nie tylko buduje relację, ale także pozwala dzieciom zredukować napięcie, wrócić do równowagi i sprawia, że są chętniej współpracują.

  1. Ruchu

Dzieci potrzebują ruchu. Aby ją realizować, nie potrzeba specjalnych zajęć (choć to też jeden ze sposobów). Wystarczy przestrzeń, natura, swobodna zabawa, by wybiegać energię, rozładować napięcie związane z codziennymi obowiązkami, sprawdzać i doświadczać możliwości swojego ciała i pozwolić oczom patrzeć na perspektywę szerszą niż ta, jaką daje szkolna sala. My, dorośli, gdy chcemy się poruszać, często mamy pomysł, by to był konkretny trening. Dzieciom wystarczy plac zabaw, podwórko, rower, piłka, hulajnoga, towarzystwo innych dzieci lub dorosłych. Jak dodamy do tego bezpieczeństwo i swobodę, mamy wszystko czego trzeba.

Może więc wybrać bieganie po szkolnym boisku w godzinach świetlicy lub wspólne wyjście na basen, zamiast drugiego języka czy treningu pamięci?

O wiele większe korzyści, dla równowagi emocjonalnej, zdrowia fizycznego i psychicznego, a w konsekwencji także dla rozwoju poznawczego, może dać raczej rezygnacja z zajęć niż ich przedawkowanie.