Czym jest, a czym nie jest współpraca z dzieckiem?

Relacja oparta na współpracy, to taka, która uwzględnia obie strony. Relacja, w którą obie strony wchodzą dobrowolnie. W której przyjmujemy, że oboje ludzi ma równą godność. Niezależnie od wieku, niezależnie od bagażu doświadczeń i poziomu wiedzy – przyjmujemy, że każdy w rodzinie jest równie ważny i każdy z nas chce mieć wpływ na swoje życie. We współpracy każdy uwzględnia drugiego na tyle, na ile jest w stanie, na tyle, na ile potrafi.

Czym charakteryzuje się relacja, którą można nazwać współpracą?

Relacja oparta na współpracy, to taka, która uwzględnia obie strony. Relacja, w którą obie strony wchodzą dobrowolnie. W której przyjmujemy, że oboje ludzi ma równą godność. Niezależnie od wieku, niezależnie od bagażu doświadczeń i poziomu wiedzy – przyjmujemy, że każdy w rodzinie jest równie ważny i każdy z nas chce mieć wpływ na swoje życie.…

Czytaj dalej…

Czytaj dalej „Czym jest, a czym nie jest współpraca z dzieckiem?”

To nie „histeria”, to awaria systemu

Czy to histeria? Są chwile, w których dzieci doświadczają tak silnych emocji, że wszystkie sposoby wspierania ich, zdają się nie przynosić efektu.
Doświadczają tego dzieci w różnym wieku. W każdym manifestuje się to nieco inaczej. Dzieci prezentują też różne nasilenie towarzyszących temu zachowań w zależności od swojej wrażliwości, od reaktywności, od sposobu wyrażania siebie. Niezależnie od wieku i od rodzaju ekspresji, kojarzy mi się to z blackoutem, awarią zasilania, przeciążeniem, wyłączeniem, resetem, odcięciem, przegrzaniem bezpieczników.

Czytaj dalej „To nie „histeria”, to awaria systemu”

Jak wprowadzać zalecenia specjalistów z poszanowaniem dziecka?

Znacie tę sytuację? Udajecie się po wsparcie do specjalisty i tam otrzymujecie wskazówki, które mają pomóc wspierać dziecko w rozwoju, w nauce, w regulacji, służyć poprawie jego funkcjonowania. Rodzice bardzo często doświadczają wtedy dużego napięcia i frustracji. Nauczeni wcześniejszymi doświadczeniami, z góry spodziewają się kłopotów. Nasuwają się pytania:

  • Ciekawe, jak mam sprawić, że ono będzie chciało to robić?
  • Czy są jakieś dzieci, które to wykonują?
  • Czy po pierwszej odmowie jest sens próbować dalej?
  • Czy zmiana, jaką to (ewentualnie) przyniesie jest warta całego tego wysiłku i zachodu?
Czytaj dalej „Jak wprowadzać zalecenia specjalistów z poszanowaniem dziecka?”

Dlaczego ono nie słucha?

„Moje dziecko mnie nie słucha”, 
„Nie wiem już, jak do niego mówić”, 
„Powtarzam tysiąc razy i nic”,
„Mówię spokojnie i nie dociera”.

Podobne zdania często padają z ust rodziców. Towarzyszy im czasem bezsilność, czasem frustracja albo obawa, że coś jest „nie tak”. Za tym „niesłuchaniem” może się kryć wiele rzeczy, zarówno po stronie dziecka, jak i po stronie rodzica. O tym będzie ten tekst. Podam w nim też kilka strategii, które mogą być pomocne w sytuacji, gdy trudno nam się skomunikować.

Czytaj dalej „Dlaczego ono nie słucha?”

Co oznacza „Nudzi mi się”?

„Nudzi mi się” płynące z ust dziecka, to komunikat, który często zasiewa w rodzicach dyskomfort. Bywa, że cisną nam się na usta różne niewspierające odpowiedzi, zaczynając od: „A wiesz, jak ja bym się chciała ponudzić?”, przez „Tyle masz zabawek, nic Cię nie interesuje?”, po: „Świetnie, mówią, że to bardzo rozwojowe i że dzieci muszą się czasem ponudzić”. Żeby sformułować bardziej wspierającą odpowiedź na dziecięcą nudę, warto najpierw przyjrzeć się, co się za nią kryje.

Za nudą zwykle stoi napięcie. Ludzie często używają słów: „nudzi mi się” na określenie napięcia i dyskomfortu, którego źródła jeszcze nie zidentyfikowali. Najcenniejszym, co możemy dać dziecku w tym obszarze, jest umiejętność obsługi nudy, poprzez uważność, kontakt ze sobą, z własnymi potrzebami, z sygnałami płynącymi z ciała. Mam na myśli to, by uczyć się wraz z dzieckiem rozsupływać ten kłębek, który stoi za „nudzi mi się”:

  • „Mmm, słyszę, że to chyba nieprzyjemne?”, 
  • „A jak mówisz nudzi mi się, to co dokładnie masz na myśli?”, 
  • „Czy to jest miłe?”, 
  • „A co jest dla Ciebie przeciwieństwem nudy?”.

Często „nudzi mi się” jest próbą nawiązania kontaktu z dorosłym, by pomógł dziecku poradzić sobie z tym napięciem. Dzieci potrzebują być w polu uwagi dorosłego. Im mniejsze, tym potrzebują tego więcej. To dla nich gwarancja poczucia bezpieczeństwa. Nuda może być dla dziecka sygnałem, żeby wrócić do kontaktu i do relacji – to dlatego tak często nudzą się, gdy rozmawiamy przez telefon, gdy pracujemy, gdy jesteśmy pochłonięci jakimś zadaniem i gdy bardzo pasowałoby nam, by czymś się zajęły. To dlatego odsyłanie do zabawek, proponowanie aktywności lub podkreślanie rozwojowego wpływu nudy, nie pomaga. Wspierająca może być sama obecność albo zrobienie czegoś wspólnie. Niekoniecznie chodzi o szukanie dziecku zajęcia. Rodzice często doświadczają tego, że dzieci w takim znudzeniu i rozdrażnieniu odrzucają wszystkie propozycje. Nie trzeba od razu zaklejać nudy jakąś propozycją. Można przystanąć na etapie kontaktu i bliskości i poczekać aż propozycja konkretnego działania sama się wyłoni. 

Jest też pewien rodzaj nudy, którą nazwałabym „nudą edukacyjną”. Chodzi o sytuację, w której dziecko mówi że dany materiały, zadanie, lekcja jest nudna. Bardzo często przyczyną jest to, że poziom trudności jest niedostosowany do możliwości dziecka, czyli zadanie jest za trudne lub zbyt łatwe. Dzieci nudzą się też wtedy, gdy mają być spokojne, ciche i bierne, czyli podczas podawczych form nauczania. Wtedy tę nudę warto zinterpretować jako komunikat: „nie służy mi to”, „nie wspiera mnie to”, „moje ciało daje mi znać, że potrzebuję czegoś innego”. Nuda może wtedy oznaczać napięcie, które wiąże się z jakąś ważną potrzebą, która domaga się uwagi, np.: potrzebą ruchu, poczucia sensu, wspólnoty, wpływu na swoje życie, eksploracji.

Czy nuda rzeczywiście jest taka pożyteczna?

Co jest więc pożytecznego w nudzeniu się? Możliwość spotkania się ze sobą, poznawania siebie i identyfikowania napięcia. Nuda daje szansę na proszenie o pomoc i korzystanie z regulacyjnej mocy relacji. Z tego z kolei rodzi się zaangażowanie w czynności służące rozwojowi i będące odpowiedzią na aktualne potrzeby. Aby to mogło się zadziać, dzieci potrzebują rzeczywiście okazji, a więc potrzebują czasu, który będzie czasem niezorganizowanym, niepodporządkowanym żadnym celom. Często jednak sama okazja nie wystarcza  – potrzebują  też naszej obecności i towarzyszenia. Nuda niezaopiekowana i osamotniona wcale niekoniecznie wspiera w rozwoju. W odróżnieniu od tej zaopiekowanej, może ona prowadzić do odcinania się i do rozwijania strategii na to, by nie czuć tego, co nieprzyjemne.

„Mamoza” a przywiązanie

Koronawirusowe refleksje – #1
Dziś będzie o mamozie.

U nas czas poświąteczny przyniósł nowe rozwiązania. Zamiast kryć się z pracą za łóżkiem, albo zamykać w kabinie prysznicowej, wychodzę do biura. Mam szczęście mieć możliwość pracy w biurze w bloku obok i to niesamowicie nam pomaga.

I zauważyłam taką rzecz, o której chciałam Wam napisać. Jak byłam w domu właściwie bez przerwy, mimo że tyleż samo był w domu mój mąż, byłam zawsze tym preferowanym opiekunem do załatwiania wszelkich spraw trzylatki. Weszła na stół i potrzebowała pomocy, pobrudziła rączki, była głodna, znudzona, spragniona kontaktu? Mama. Tata – okej, jak sam zaproponował i o ile to nie była sprawa wymagająca ukojenia. Chodzi o to, że nie przychodził dziecku do głowy pomysł, by sięgnąć po wsparcie taty. Wystarczyły trzy dni, podczas których wychodzę na kilka godzin i znowu okazuje się, że zarówno mama, jak i tata są znowu domyślnymi kontaktami. Tata też może zdjąć ze stołu i podmuchać, jak boli.

Tę preferencję nazywa się czasem „mamozą”. I chciałam Wam wyjaśnić, skąd ona się bierze i o co w niej chodzi. 

System przywiązania działa tak, że dzieci potrzebują dla swojego bezpieczeństwa wybrać wiodącego opiekuna. Nawet wtedy, gdy oboje rodzice są zaangażowani w życie dziecka, oboje spędzają z nim czas i są wrażliwi na jego potrzeby, a więc nawet wtedy, gdy dziecko ma dwoje równorzędnych opiekunów. Bardzo rzadko, zdarza się i tak, że w tej hierarchii przywiązania nie wyłoni się opiekun wiodący. Najczęściej jednak, na najbardziej podstawowym poziomie, zapewniającym przetrwanie – jeden z nich jest domyślnym kontaktem. To jest zwykle ta osoba, z którą mają więcej doświadczeń bycia zaopiekowanym. To przydaje się do tego, by w sytuacji zagrożenia nie tracić czasu na podejmowanie decyzji, do kogo zwrócić się o pomoc, ale o te ułamki sekundy wcześniej po nią sięgnąć. To dlatego setki razy słyszymy: ‘Mamoo!’, nawet gdy tata jest tuż obok krzyczącego dziecka. To może i bywa uciążliwe, ale stoi za tym pierwotna mądrość. 

Czasem w ciągu rozwoju dzieci przełączają się na drugiego rodzica – często dzieje się tak, np. gdy mama urodzi drugie dziecko. Wtedy dziecko wybiera tego rodzica, który jest bardziej dostępny – i często słyszę od rodziców, że liczy się tylko tata, albo tylko babcia. Ważne, by starać się w tych sytuacjach widzieć mądrość dzieci i strategię, która pomaga im jak najlepiej o siebie zadbać, zamiast czytać to jako informację o sobie albo o własnej relacji z dzieckiem.

Lubię też patrzeć na to z perspektywy szansy, a nie z perspektywy straty. Szansy na zbudowanie, wzmocnienie, pielęgnowanie drugiej ważnej relacji w życiu dziecka. To zawsze zysk, gdy dziecko ma tych relacji więcej niż jedną.

Co pomaga na mamozę?

  • Podążanie za wyborami dziecka, wtedy gdy ono je bardzo wyraźnie komunikuje. Czyli, gdy dziecko mówi, że tylko mama może umyć, bo inaczej będzie koniec świata, to może nie jest najlepszy moment na to, by się upierać, że umyje tata. Forsowanie opcji ‘tata’ będzie w tej sytuacji raczej dodawać dodatkowego napięcia niż wspierać.
  • Bycie proaktywnym – zapewnianie dziecku doświadczeń z drugim rodzicem. Często jest tak, że najlepiej sprawdza się taki czas, w którym dziecko jest z tym opiekunem sam na sam. Innymi słowy, rodzice często mówią, że nie da się tego zrobić tak długo, jak długo mama nie zniknie z pola widzenia i przestanie być jedną z opcji do wyboru. Chwilowo, w związku z #zostanwdomu jest to utrudnione, ale zaraz otworzą parki i lasy. 
  • Rozprawienie się w swojej głowie z przekonaniami o swojej niezastąpioności – być może drugi rodzic zrobi to inaczej niż zrobilibyśmy my, po swojemu. Nie musi tego robić zgodnie z naszymi instrukcjami, on też jest rodzicem i może mieć na to swój sposób i swój pomysł. Wiem, jakie trudne bywa to odpuszczanie kontroli. Wspierająca jest myśl, że wychodząc, nie tylko dbamy o siebie, ale zapewniamy drugiemu rodzicowi (i dziecku) szansę, możliwość, by budował i wzmacniał relację z dzieckiem.
  • Poczekać. Zwykle najsilniejsze preferencje wykazują małe dzieci. Starszym wystarcza zazwyczaj dostępność i uważność tego, który odpowie na ich potrzebę.

Jeśli nie kary, to co?

Po cyklu facebookowych wpisów o wychowaniu bez nagród i kar, dostaję od Was wiadomości, za które jestem bardzo wdzięczna. Gdyby scalić je w jedną, mogłaby brzmieć tak:

„Mam jasność, że nie chcę stosować kar ani wprost, ani pod przykrywką konsekwencji. Mam jednak wątpliwości odnośnie tego, co robić zamiast tego. Jak reagować? Na czym takie wychowanie polega?”

Stąd pomysł na ten tekst, by dać więcej informacji o tym, na czym takie rodzicielstwo polega. Chciałabym wyjść od tego, że brak nagród i kar nie jest celem samym w sobie. To tylko środek, to tylko pewna perspektywa, którą chcemy pokazać, jako wspierającą. Myślę, że warto mieć to na uwadze i nie fiksować się na tej bezkarności, na ciągłym nerwowym zastanawianiu się, czy to co robię to już kara, czy jeszcze nie, by nie zawieszać się w poczuciu winy, że zdarza się nam zareagować nie tak, jak byśmy chcieli. Wszystkim się zdarza. W takim koncentrowaniu się na metodzie można stracić z oczu zarówno dziecko, jak i własne potrzeby.

Czytaj dalej „Jeśli nie kary, to co?”

Webinarowa zima – zapraszam!

Zapraszam do programu Webinarowa zima

Zapraszam do udziału w programie Webinarowa Zima, w ramach którego uzyskujecie dostęp do całej biblioteki moich webinariów oraz zaproszenie do udziału w siedmiu spotkaniach na żywo (możliwe także odsłuchanie nagrania).

Dostęp do archiwum:

  • 24 webinaria
  • 2105 minut nagrań (35 godzin)
  • wersje wideo oraz wersje mp3

Dodatkowe zimowe webinaria na żywo dotyczyły będą emocji. 

Przeczytaj więcej o programie: https://gosiastanczyk.pl/zima/